piątek, 6 lutego 2009

Moje ciało...

Wymoczyłam je w soli
Powiesiłam na sznurkach
I teraz patrzę...
Jak kapie z niego choroba.
A On posuwa się coraz dalej
Wchodzi mi do gardła
Nie pyta, czy to lubię
Nie daje mi wyboru
Cóż z tego, że wolę inaczej
Zamiast pieścić - drapie
Zamiast oblewać przyjemnym ciepłem
Wyciska ze mnie poty...
Taki bezczelny.....
Zagrypiony...

11 komentarzy:

  1. No, jak się sama powiesiłaś na sznurkach, to wybacz. Każdy by wykorzystał ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry wiersz .
    bardzo mi się podoba.
    cs

    OdpowiedzUsuń
  3. zdrówka życzę
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rado-

    wybaczam :)
    może nawet czuję się dowartościowana ;)))

    CS-

    zaskoczyłaś mnie, dziękuję...

    Ange...-

    dzięki:)
    tylko jak bezczelnego pokonać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ on Cię traktuje, normalnie wziął sobie Ciebie na wyłączność.
    W niewolę obrócił.

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmm :?
    na pewno chcesz się go pozbyć? a nie ułatwi Ci on powrotu do zdrowia?

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak o Nim piszesz, że nic, tylko pokochać! Chyba się juz zdążyłaś przywiązać?

    OdpowiedzUsuń
  8. Przemijanie-

    chyb kiepska jestem jako niewolnica;)
    wciąż się wyrywam i walczę...

    Ange...-

    jakoś nie ułatwia....upierdliwy jest bardzo...

    Zgaga-

    nie wiem, czy to przywiązanie...
    może bardziej przyklejenie...do chusteczek;)

    Rado-

    dziś, to wszystko mi wisi ;(((
    mówię Ci...co za widok! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mów, tylko zapodaj fotkę.
    Sam ocenię ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. zdrówka życzę...
    mnie jeden ,kochanek-katar' juz na szczęście opuścił... :-)

    OdpowiedzUsuń