Wracam do siebie...
To takie dziwne, jak bardzo trzeba pokochać swoje niepokoje, by móc powrócić.
I znów kropla akceptacji nie zaszkodzi...i szczypta cierpliwości jakże pomocna...
I słońce...
Słońce wspomnień, co ogrzeje każdą lodowatą drogę...
każdy chłód nieodebranych myśli,
każdy niedosyt nieprzekazanych zdań.
Wracam do siebie...
bogatsza, może nawet piękniejsza o te łzy...
i zapatrzenie.....
hmmm...
OdpowiedzUsuńwitam
skoro tak
kazda przeżyta chwila uczy nas czegoś i zbliża... do siebie...
OdpowiedzUsuńOpanowałaś piekielnie trudną sztukę
OdpowiedzUsuńto ja powiem jedynie dzień dobry cs
OdpowiedzUsuń