Lipcowe noce mają smak namiętności
wyśnionej oddechem
miarowym, pewnym,
początkowo niespiesznym...
Bo po cóż spieszyć się?
W zwolnionym tempie kocham dokładniej...
Mogę ucałować każdy milimetr Ciebie...
każdy włosek na torsie i każdą bruzdę nieznośnego czasu.
Mogę nacieszyć się smakiem Twojego JESTEM
ze mną, we mnie, na mnie....
tak blisko....
Mogę nawet szepnąć Ci na uszko czule:
.....................................................
Nie, nie wypowiem tego głośno,
wciąż boję się, że znikniesz...
z moich snów.....
wyśnionej oddechem
miarowym, pewnym,
początkowo niespiesznym...
Bo po cóż spieszyć się?
W zwolnionym tempie kocham dokładniej...
Mogę ucałować każdy milimetr Ciebie...
każdy włosek na torsie i każdą bruzdę nieznośnego czasu.
Mogę nacieszyć się smakiem Twojego JESTEM
ze mną, we mnie, na mnie....
tak blisko....
Mogę nawet szepnąć Ci na uszko czule:
.....................................................
Nie, nie wypowiem tego głośno,
wciąż boję się, że znikniesz...
z moich snów.....
pięknie... dreszczem zapisane... doznania... na skórze...
OdpowiedzUsuń:)
Bosko brak słów!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymałaś nas długo w niepewności, a tu proszę jak smacznie, warto było czekać :-)
OdpowiedzUsuńWspaniale napisane czuć to co piszesz normalnie to czuć fenomenalne Ty piszesz w taki sposób że od razu działa
OdpowiedzUsuńwyobraźnia. Niebiansko!!!