poniedziałek, 24 listopada 2008

Kobiecość...

Zwyczajny poranek...
Spoglądam w lustro, czeszę włosy, nakładam krem, robię delikatny makijaż...
Wychwytuję ten szczególny kolor, przy którym oczy mają swój blask.
Wydłużam rzęsy tuszem....i czuję się kobietą.
To trochę niesprawiedliwe.

Kiedyś chciałam być chłopcem...może dlatego,że chłopcy mają łatwiej...
a może liczyłam,że inna płeć pozwoli mo odczuć większą miłość rodziców.
Przecież ciągle byli niezadowoleni, ciągle nieakceptowali mnie...moich decyzji...
Nie rozumieli moich pragnień...ot....normalność...!
Znajomi zwracali się do mnie jak do chłopaka, moje imię miało męskie zdrobnienie...
Czy to chore?

Byłam młoda, mogłam wykorzystać każdy swój atut kobiecości....a czułam się facetem...
Teraz czuję się kobietą...zamkniętą w powierzchowności nieidealnej...
Jestem pełna oczekiwań......i świadomości,że one nie mają szans na spełnienie.

4 komentarze:

Sujini pisze...

wiesz, ja staram się nauczyć, że słów `nigdy` i `zawsze` nie należy używać..
co do Twojego komentarza u mnie: czego tu zazdrościć? czasem trzeba sobie samemu podreperować samoocenę;)

przemijanie pisze...

Skąd wiesz,
że oczekiwania nie mają szans na spełnienie?
Acha, samospełniająca się przepowiednia,
czyż nie?
Pozdrawiam cieplutko
i dziękuję za zaproszenie.

EL pisze...

nie można zdefiniować kobiecości...
to coś w nas, w środku

odkryłam ją w sobie na nowo...

pozdrawiam :)

Pawel-as pisze...

JA też byłem młody i do tego piękny teraz juz jestem tylko młody;)...pozdrawiam...