Biały puch...
Zanurzyłam w nim dłonie, poczułam zimno...
Zamknęłam oczy...
Powróciło to, co już nigdy nie powróci...
Skąd wiem? Nie wiem... to chyba przeczucie...
Siedzieliśmy w barze na Jaworzynie.
Sypał śnieg... mocniej i mocniej...
piliśmy wino grzane a nasze oddechy spotykały się w pół drogi...
Nasze oczy ogrzewały zawiłe przestrzenie pragnień...
Delikatny biały puszek przemienił się w ogromną śnieżycę.
Zamknąłeś mnie w swoich ramionach, ogrzałeś pocałunkami, ochroniłes przed chłodem....
Dlaczego nie chciałeś obronić naszej miłości.......?
Dlaczego?
2 komentarze:
póki w sercu...
tak długo będą przychodzić wspomnienia...
Ech, utrata miłości... bolesne doświadczenie, ale myslę, że sama miłość jest warta takie ceny.
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz