Wymoczyłam je w soli
Powiesiłam na sznurkach
I teraz patrzę...
Jak kapie z niego choroba.
A On posuwa się coraz dalej
Wchodzi mi do gardła
Nie pyta, czy to lubię
Nie daje mi wyboru
Cóż z tego, że wolę inaczej
Zamiast pieścić - drapie
Zamiast oblewać przyjemnym ciepłem
Wyciska ze mnie poty...
Taki bezczelny.....
Zagrypiony...
11 komentarzy:
No, jak się sama powiesiłaś na sznurkach, to wybacz. Każdy by wykorzystał ;))
dobry wiersz .
bardzo mi się podoba.
cs
zdrówka życzę
:)
Rado-
wybaczam :)
może nawet czuję się dowartościowana ;)))
CS-
zaskoczyłaś mnie, dziękuję...
Ange...-
dzięki:)
tylko jak bezczelnego pokonać?
Ależ on Cię traktuje, normalnie wziął sobie Ciebie na wyłączność.
W niewolę obrócił.
hmmm :?
na pewno chcesz się go pozbyć? a nie ułatwi Ci on powrotu do zdrowia?
;)
Tak o Nim piszesz, że nic, tylko pokochać! Chyba się juz zdążyłaś przywiązać?
Wciąż wisisz?
Przemijanie-
chyb kiepska jestem jako niewolnica;)
wciąż się wyrywam i walczę...
Ange...-
jakoś nie ułatwia....upierdliwy jest bardzo...
Zgaga-
nie wiem, czy to przywiązanie...
może bardziej przyklejenie...do chusteczek;)
Rado-
dziś, to wszystko mi wisi ;(((
mówię Ci...co za widok! ;)
Nie mów, tylko zapodaj fotkę.
Sam ocenię ;))
zdrówka życzę...
mnie jeden ,kochanek-katar' juz na szczęście opuścił... :-)
Prześlij komentarz